Odpowiedź :
Codziennie uczestniczac na mszy swietej w roraty ot chodzi?
Chrześcijanin człowiekiem adwentu
Jeśli jesteśmy chrześcijanami świadomie przeżywającymi nasze chrześcijaństwo, to żyjemy w adwencie. Zatem wszystko, cokolwiek robimy, jest osadzone w tej strukturze życia: wcielenia, śmierci, zmartwychwstania Chrystusa i zesłania Ducha Świętego - jako obecności stale przychodzącego do nas Pana. Taką perspektywę, ten sposób patrzenia na życie daje nam wiara, rodząca się ze słuchania słowa Bożego i z przyjmowania sakramentów. Tylko dzięki tej perspektywie możemy żyć w teraźniejszości bez lęku o przyszłość i w pojednaniu z przeszłością - bez żalu, pretensji, wewnętrznego buntu, bez tego wszystkiego, co przeżywa ktoś, kto nie przebaczył.
Ten Pan, który przychodzi, jest Panem teraźniejszości, przeszłości i przyszłości. Adwent jest szczególnym czasem na szukanie i znajdowanie właściwej chrześcijańskiej równowagi życia. Przychodzenie Pana, Jego obecność, pomaga nam żyć w pokoju, w oczekiwaniu na pełnię.
Tymczasem tam, gdzie brak tej świadomości, okres adwentu łatwo staje się czasem zewnętrznych przygotowań, porządków, robienia zakupów. Naturalnie to jest potrzebne i jeśli jest podporządkowane świadomości obecności Pana, to jest dobrze. Zdarza się jednak, że ten zewnętrzny aspekt nadchodzących świąt tak przysłania i przytłacza rzeczywistość obecności Pana, Jego stałego przychodzenia, że narzucony przez ten świat rytm już w połowie adwentu będzie zmuszał nas do patrzenia na ozdobne choinki, do słuchania kolęd, a przede wszystkim będzie wymuszał śledzenie reklam, promocji, obniżek cen itp. Czasem tak nas to wszystko wciąga, że tracimy poczucie tego, co jest istotą zarówno adwentu, jak i samych świąt Bożego Narodzenia. Powinniśmy być czujni. Nie możemy żyć tak, jakby nic nie miało się wydarzyć.
We fragmencie Ewangelii, który dzisiaj usłyszymy, jest powiedziane, że za czasów Noego żenili się, wychodzili za mąż, pracowali - i nagle przyszło coś niespodziewanego. Chrześcijanin jest człowiekiem stale czuwającym, nie dającym się zwodzić propozycjom łatwego życia, ponieważ wie, że z jednej strony życie jest trudne, ale z drugiej - przychodzi Pan. Trzeba nam żywej wiary w tę obecność stale przychodzącego do nas Boga.
Jeśli jesteśmy chrześcijanami świadomie przeżywającymi nasze chrześcijaństwo, to żyjemy w adwencie. Zatem wszystko, cokolwiek robimy, jest osadzone w tej strukturze życia: wcielenia, śmierci, zmartwychwstania Chrystusa i zesłania Ducha Świętego - jako obecności stale przychodzącego do nas Pana. Taką perspektywę, ten sposób patrzenia na życie daje nam wiara, rodząca się ze słuchania słowa Bożego i z przyjmowania sakramentów. Tylko dzięki tej perspektywie możemy żyć w teraźniejszości bez lęku o przyszłość i w pojednaniu z przeszłością - bez żalu, pretensji, wewnętrznego buntu, bez tego wszystkiego, co przeżywa ktoś, kto nie przebaczył.
Ten Pan, który przychodzi, jest Panem teraźniejszości, przeszłości i przyszłości. Adwent jest szczególnym czasem na szukanie i znajdowanie właściwej chrześcijańskiej równowagi życia. Przychodzenie Pana, Jego obecność, pomaga nam żyć w pokoju, w oczekiwaniu na pełnię.
Tymczasem tam, gdzie brak tej świadomości, okres adwentu łatwo staje się czasem zewnętrznych przygotowań, porządków, robienia zakupów. Naturalnie to jest potrzebne i jeśli jest podporządkowane świadomości obecności Pana, to jest dobrze. Zdarza się jednak, że ten zewnętrzny aspekt nadchodzących świąt tak przysłania i przytłacza rzeczywistość obecności Pana, Jego stałego przychodzenia, że narzucony przez ten świat rytm już w połowie adwentu będzie zmuszał nas do patrzenia na ozdobne choinki, do słuchania kolęd, a przede wszystkim będzie wymuszał śledzenie reklam, promocji, obniżek cen itp. Czasem tak nas to wszystko wciąga, że tracimy poczucie tego, co jest istotą zarówno adwentu, jak i samych świąt Bożego Narodzenia. Powinniśmy być czujni. Nie możemy żyć tak, jakby nic nie miało się wydarzyć.
We fragmencie Ewangelii, który dzisiaj usłyszymy, jest powiedziane, że za czasów Noego żenili się, wychodzili za mąż, pracowali - i nagle przyszło coś niespodziewanego. Chrześcijanin jest człowiekiem stale czuwającym, nie dającym się zwodzić propozycjom łatwego życia, ponieważ wie, że z jednej strony życie jest trudne, ale z drugiej - przychodzi Pan. Trzeba nam żywej wiary w tę obecność stale przychodzącego do nas Boga.
Być człowiekiem adwentu to być człowiekiem, który cierpliwie czeka na Narodziny Chrystusa. Przed przyjściem Jezusa na świat taki człowiek pragnie się zmienić, wytrwać w swoich postanowieniach. Robi podsumowanie, odnajduje swoje zalety, a przede wszystkim słabości. Przeżywa czas przed narodzeniem Chrystusa, jednoczy się w oczekiwaniu z innymi wiernymi na Roratach.