Odpowiedź :
Honorowy harcerz szedł na wartę. Po drodze mijał pole z fioletowymi Haberami i boisko hokejowe. Spotkał dziewczynę trzymającą w ręku japoński wachlarz, idąc w kierunku szkoły handlowej. Z obozu rozległ się hymn narodowy. Gdy harcerz podszedł bliżej, usłyszał histeryczny śmiech kolegów. Podchodząc zauważył, że zajadają chińszczyzną. Próbował ich zapytać, z czego się śmieją, jednak ich śmiech był niepohamowany. Poszedł wiec dalej, zostawiając ich samych. Zobaczył hodowcę bydła i mężczyzną trzymającego na smyczy wysportowanego charta, rozmawiających o okupacji hitlerowskiej. Gdy doszedł na wartę, napotkał syna chirurga uczącego się chemii. Harcerz pełnił wartę nad grobem żołnierza, dookoła którego rosły holenderskie tulipany.
Wędrowny kupiec
Pisownia z Ę lub EN
Pewien pięćdziesięcioletni inteligent stracił majątek i posadę piekarza w pobliskiej piekarni. Mijały miesiące, a on nie mógł znaleźć żadnego zajęcia, więc spakował część domowych sprzętów i wyruszył w drogę, aby zarobić trochę gorsza. Szwendał się od wioski do wioski, podśpiewując sobie pod wąsem. Niektórzy uważali go za niedołęgę, więc zapytani o to, którędy powinien pójść, niechętnie odpowiadali, chociaż on wcale nie był natrętny. Inni, choć mieli wątpliwości, zaglądali mu do brązowej torby. Wędrowiec spał pod gołym niebem, a prawdziwymi przyjaciółmi były mu tylko zwierzęta, z którymi umiał rozmawiać w niezrozumiałym dla nikogo języku. Mężczyzna prędko wpadł na pomysł, aby zarobić pieniądze. Trzeba mu przyznać, że robił to umiejętnie. Zaczął opowiadać gawędy i w błyskawicznym tempie sprzedał urządzenia, które dźwigał, wędrując tędy i owędy. Za pięć złotych pozbył się tępych noży, afrykańskiego bębenka, który sprezentował mu wuj, kompasu, zardzewiałej trąbki. Wziął też ze sobą stare księgi, lecz ich nie chciał oddać nawet za sumy rzędu kilku tysięcy złotych. Musiały skrywać jakąś tajemnicę, skoro widział sens w ich posiadaniu.
Mam nadzieję, że pomogłam : *
Pisownia z Ę lub EN
Pewien pięćdziesięcioletni inteligent stracił majątek i posadę piekarza w pobliskiej piekarni. Mijały miesiące, a on nie mógł znaleźć żadnego zajęcia, więc spakował część domowych sprzętów i wyruszył w drogę, aby zarobić trochę gorsza. Szwendał się od wioski do wioski, podśpiewując sobie pod wąsem. Niektórzy uważali go za niedołęgę, więc zapytani o to, którędy powinien pójść, niechętnie odpowiadali, chociaż on wcale nie był natrętny. Inni, choć mieli wątpliwości, zaglądali mu do brązowej torby. Wędrowiec spał pod gołym niebem, a prawdziwymi przyjaciółmi były mu tylko zwierzęta, z którymi umiał rozmawiać w niezrozumiałym dla nikogo języku. Mężczyzna prędko wpadł na pomysł, aby zarobić pieniądze. Trzeba mu przyznać, że robił to umiejętnie. Zaczął opowiadać gawędy i w błyskawicznym tempie sprzedał urządzenia, które dźwigał, wędrując tędy i owędy. Za pięć złotych pozbył się tępych noży, afrykańskiego bębenka, który sprezentował mu wuj, kompasu, zardzewiałej trąbki. Wziął też ze sobą stare księgi, lecz ich nie chciał oddać nawet za sumy rzędu kilku tysięcy złotych. Musiały skrywać jakąś tajemnicę, skoro widział sens w ich posiadaniu.
Mam nadzieję, że pomogłam : *