Odpowiedź :
Zbliżają się Mikołajki. Ostatnio postanowiłam zrobić sobie listę prezentów, które chciałabym dostać.
Pierwsze miejsce zajął teleskop. Od dziecka lubiałam patrzeć w nocy na gwiazdy i Księżyc. Gdy byłam mała, moim marzeniem było polecieć w Kosmos i spotkać Kosmitów... Wyobrażałam sobie, że zacznę z nimi rozmawiać i zabiorę kilku do domu. Teraz nadal uważam, że podróż na Księżyc byłaby czymś wyjątkowym, jednak pozostaje mi marzyć... I patrzeć na wszystko z dołu, przez teleskop...
Moim drugim marzeniem była trampolina. Pamiętam, że gdy miałam pięć lat, wujek kupił jedną mojej kuzynce. Codziennie przychodziłam do niej i razem skakałyśmy do późna. Aż pewnego dnia Monika popchnęła mnie niechcąco i spadłam z trampoliny na trawę. Ciocia zadzwoniła po mamę, a mama zabrała mnie do lekarza. Okazało się, że skręciłam kostkę. Poza tym i kilkoma siniakami nic mi nie dolegało. Przez jakiś czas mama zabroniła mi do niej przychodzić, gdyż bała się o moje zdrowie. Teraz Monika już nie ma trampoliny, bo z niej wyrosła i sprzedali ją przez Internet.
Moim trzecim wymarzonym prezentem jest duży basen. Taki ogromny, najlepiej wkopywany w ziemię. Widziałam taki w katalogu jakiegoś sklepu. Były kiedyś takie w Biedronce, ale mama nie chciała mi kupić, bo powiedziała że pewnie jest tandetny, bo kosztował 35 zł. W końcu jej ustąpiłam, jednak nie dawałam za wygraną. Ciągle proszę ją o ten basen, więc może tym razem mnie wysłucha. Jest on poprostu idealny: da się w nim pływać, bo jest ogromny. W komplecie do opakowania dołączona jest trampolina, zjeżdżalnia i drabinka. Wyobrażam sobie, co by było, gdyby Patrycja (przykładowe imie ;)) go zobaczyła. Pękła by z zazdrości!
To chyba moje wszystkie wymarzone prezenty, które chciałabym otrzymać. W tym roku byłam wyjątkowo grzeczna (no, prawie) więc mam nadzieję, że dostanę je na Mikołajki.
Pierwsze miejsce zajął teleskop. Od dziecka lubiałam patrzeć w nocy na gwiazdy i Księżyc. Gdy byłam mała, moim marzeniem było polecieć w Kosmos i spotkać Kosmitów... Wyobrażałam sobie, że zacznę z nimi rozmawiać i zabiorę kilku do domu. Teraz nadal uważam, że podróż na Księżyc byłaby czymś wyjątkowym, jednak pozostaje mi marzyć... I patrzeć na wszystko z dołu, przez teleskop...
Moim drugim marzeniem była trampolina. Pamiętam, że gdy miałam pięć lat, wujek kupił jedną mojej kuzynce. Codziennie przychodziłam do niej i razem skakałyśmy do późna. Aż pewnego dnia Monika popchnęła mnie niechcąco i spadłam z trampoliny na trawę. Ciocia zadzwoniła po mamę, a mama zabrała mnie do lekarza. Okazało się, że skręciłam kostkę. Poza tym i kilkoma siniakami nic mi nie dolegało. Przez jakiś czas mama zabroniła mi do niej przychodzić, gdyż bała się o moje zdrowie. Teraz Monika już nie ma trampoliny, bo z niej wyrosła i sprzedali ją przez Internet.
Moim trzecim wymarzonym prezentem jest duży basen. Taki ogromny, najlepiej wkopywany w ziemię. Widziałam taki w katalogu jakiegoś sklepu. Były kiedyś takie w Biedronce, ale mama nie chciała mi kupić, bo powiedziała że pewnie jest tandetny, bo kosztował 35 zł. W końcu jej ustąpiłam, jednak nie dawałam za wygraną. Ciągle proszę ją o ten basen, więc może tym razem mnie wysłucha. Jest on poprostu idealny: da się w nim pływać, bo jest ogromny. W komplecie do opakowania dołączona jest trampolina, zjeżdżalnia i drabinka. Wyobrażam sobie, co by było, gdyby Patrycja (przykładowe imie ;)) go zobaczyła. Pękła by z zazdrości!
To chyba moje wszystkie wymarzone prezenty, które chciałabym otrzymać. W tym roku byłam wyjątkowo grzeczna (no, prawie) więc mam nadzieję, że dostanę je na Mikołajki.