Odpowiedź :
W Pierwszym Liście do Koryntian św. Paweł pisze, że przemija postać tego świata. Z tej racji zachęca Koryntian, aby żyli na tej ziemi tak, jakby tu już nie żyli: "... ci, którzy mają żony, [niech żyją] tak jakby byli nieżonaci, a ci, którzy płaczą, tak jakby nie płakali, ci zaś, co się radują, tak jakby się nie radowali; ci, którzy nabywają, jak gdyby nie posiadali; ci, którzy używają tego świata, tak jakby z niego nie korzystali" (7, 29b-31a).
Przy pierwszej lekturze tekst wydaje się zaskakujący. Czy znaczy to, że mamy żyć inaczej, niż żyjemy? Otóż nie! Apostoł nie zachęca do oddalenia współmałżonka, do zaniechania codziennych czynności itd. Zachęta miała uświadomić Koryntianom, i nam dzisiaj, pozycję chrześcijanina w świecie, w jakim żyje i właściwy stosunek do niego. Przyjrzyjmy się temu na podstawie Pawłowego piśmiennictwa.
To intrygujące stwierdzenie Pawła znajduje się w kontekście dyskusji na temat wyższości dziewictwa nad małżeństwem. Partnerzy w związkach małżeńskich starają się sobie przypodobać, zabiegają o względy drugiej strony. W rezultacie sprawy doczesne absorbują w większym stopniu ich uwagę. Ktoś zaś, kto żyje tylko dla Pana, jest wolny od tego; całą uwagę może poświęcić temu, aby podobać się Bogu. Dlatego apostoł stwierdza: "Chciałbym, żebyście byli wolni od utrapień" (7, 32a). Wyższość dziewictwa nad małżeństwem nie oznacza, że jest to droga, którą maja pójść wszyscy, groziłoby to wymarciem Kościoła. Apostoł proponuje inne rozwiązanie: żyć na tym świecie tak, jakby się tu nie żyło. Ci, którzy są żonaci, mają żyć nadal w swych związkach; ci, którzy nabywają, mają dalej kupować; ci, którzy używają w różny sposób tego świata, mają nadal to czynić. Każdy powinien wypełniać swe dotychczasowe zadania tak, jak czynił to wcześniej. Różnica polega na uświadomieniu sobie konieczności innego podejścia do nich.
Inne podejście do codziennych prac, obowiązków, przyjemności itd. uzasadniają dwa stwierdzenia Pawła: "Mówię, bracia, czas jest krótki" (7, 29a) oraz "Przemija bowiem postać tego świata" (w. 31b). Pierwsze wyznanie odnosi się do momentu powtórnego przyjścia Pana na końcu czasów. Mogło ono nastąpić w każdej chwili wówczas, jak może nastąpić w każdym momencie dzisiaj. Czas przyjścia Pana jest nieznany. Niezależnie od tego, kiedy to się dokona, nawet za tysiące lat, jest to bardzo krótki czas względem wieczności. Ponadto nie wiemy, kiedy to nastąpi. Dla tych, których to zastanie, będzie zaskoczeniem. Nie znając zatem chwili, jest prawdą, że "czas jest krótki". Po dwóch tysiącach lat od momentu pisania tych słów możemy stwierdzić, że jest on krótszy dzisiaj niż wówczas!
Jeżeli dwa tysiące lat temu Paweł zachęcał do życia na tej ziemi tak, jakby się tu nie żyło, tym aktualniejsze jest to wezwanie obecnie. Czas do przyjścia Pana jest nie tylko krótki, lecz jeszcze krótszy. Pan jest blisko! Zatem należy bardziej dzisiaj niż wówczas żyć tak, jakbyśmy nie żyli już tutaj. Co jednak znaczy żyć tak, jakbyśmy tu na ziemi nie żyli? Ilustruje to drugie stwierdzenie apostoła: "Przemija bowiem postać tego świata".
Zrozumienie powyższych słów wymaga odniesienia się do koncepcji historii zbawienia w ujęciu Pawła. W codziennym życiu posługujemy się podziałem na teraźniejszość i przyszłość: obecnie żyjemy na ziemi, w przyszłości czeka nas niebo. Między tym, co obecne, a tym, co przyszłe istnieje w naszej świadomości rozdział, czasami nawet przepaść. Czy Bóg pozostawił nas na ziemi, jakby na wygnaniu, i każe czekać na niebo i związane z nim błogosławieństwa? Otóż nie. Teraźniejszość i przyszłość zazębiają się, zachodzą na siebie; inaczej mówiąc, to, co uznajemy za przyszłe życie z Bogiem, realizuje się już tutaj na ziemi. Wystarczy tylko przytoczyć możliwość spożywania Ciała i Krwi Pańskiej. Bóg nie tylko jest w zasięgu naszej ręki, zamieszkuje już w nas. Apostoł może wyznać w Ga 2, 20: "Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego".
Nie jest prawdą czy ścisłym stwierdzeniem, że Chrystus był blisko Pawła, tzn. obok niego, Chrystus już za jego ziemskiego życia był jeszcze bliżej, był w nim. Jeżeli Chrystus przenikał jego ziemskie życie, to podnosił je do godności życia niebieskiego. Przyszłość realizowała się w teraźniejszości. Taki stan rzeczy, tj. uczestniczenie w przyszłych, niebieskich dobrodziejstwach już na ziemi, nie jest wynikiem naszego życia duchowego. Poziom życia wewnętrznego bardziej otwiera nas na tę rzeczywistość, jednak jest ona udziałem wszystkich ludzi - niezależnie od tego, czy sobie to uświadamiają czy nie.
Paweł postrzega życie chrześcijanina jako pewnego rodzaju napięcie między tym, co się już dokonało, a tym, co jeszcze nas czeka. Tym, co się już dokonało - to śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa, dzięki czemu staliśmy się ponownie przyjaciółmi Boga. Bóg nie tylko wymazał nasze winy, przywrócił do poprzedniego stanu, lecz w swej wspaniałomyślności podniósł nasz "status": wcześniej nie byliśmy synami Bożymi, nie mogliśmy zwracać się do Niego "Abba", co należy tłumaczyć Tato, Tatusiu. Nasza pozycja i więź z Bogiem są głębsze teraz niż przed upadkiem pierwszych rodziców.
Tym, co nas czeka w przyszłości - to pełna realizacja tego, co już się zaczęło i co dokonuje się tu na ziemi. Chrześcijanin uczestniczy już obecnie w dobrach przyszłego wieku (Ef 1, 3). Apostoł stwierdzi nawet w Kol 2, 12, że chrześcijanin już powstał z martwych razem z Chrystusem; w Ef 2, 6 wyzna natomiast, że razem z Chrystusem zasiadamy po prawicy Boga. Taka pozycja chrześcijanina i więź z Chrystusem zmuszają do życia innego, niż to jakie prowadzi świat.
Mając w sobie tak wielki zadatek przyszłego życia Paweł zwraca się do Koryntian, aby patrzyli na codzienne życie, obowiązki przez pryzmat niebieskiego powołania. Mogą się żenić i wychodzić za mąż, mogą nabywać i sprzedawać, mogą korzystać z dóbr tego świata, ale czyniąc to wszystko mają mieć wzrok utkwiony w Chrystusie, skierowany ku niebu, jak pisze o tym Kolosanom: "Szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus zasiadając po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze [...] wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu" (Kol 3, 1-3). O sobie z kolei napisze w Flp 3, 13-14: "Bracia, ja nie sądzę o sobie samym, że już to zdobyłem, ale to jedno czynię: zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną, pędzę ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie, do jakiej Bóg wzywa w górę w Chrystusie Jezusie". Nieco dalej wyzna: "Nasza bowiem ojczyzna jest w niebie".
Życie chrześcijanina jest w pewnym sensie rozdarte między tym, co się już narodziło w nim z Boskiego życia a tym, co go czeka w przyszłości. Nikt nie uważa, że w sensie dosłownym zmartwychwstaliśmy z Chrystusem i razem z Nim zasiadamy po prawicy Boga. Pisząc to apostoł pragnął ukazać wielkość Bożego życia, jakie kiełkuje obecnie w nas. Jednocześnie zdawał sobie sprawę z tego, że nie stanowi to pełni tego, co Bóg przygotował. Stwierdzenia o zmartwychwstaniu z Chrystusem i zasiadaniu z Nim po prawicy Boga pokazują dobitnie, że pomimo przebywania na ziemi chrześcijanin należy bardziej do rzeczywistości niebieskiej. Jedną nogą już się tam znajduje. A może jeszcze bardziej?
Boskie życie zapuściło w wierzących tak mocne korzenie, że sam szatan nie jest w stanie odłączyć nas od Chrystusa (por. Rz 8, 37-39) - o ile nie odwrócimy się od Niego sami. W teologii mówi się o Kościele jako mistycznym Ciele Chrystusa. Wierzący jest wręcz zatopiony, zanurzony w Chrystusie. Ciało Chrystusa stanowi pancerz, przez który szatan w żaden sposób nie może się przedostać do wewnątrz. Tylko my sami możemy uczynić wyłom i otworzyć mu możliwość zawładnięcia nami.
Wzniosłość chrześcijańskiego powołania ilustrują rady apostoła skierowane do różnych grup społecznych (por. 1 Kor 7). Paweł przedkłada dziewictwo nad małżeństwo, ponieważ pierwsze daje możliwość bardziej zażyłego życia z Bogiem, zwrócenia całej uwagi ku Niemu. Taki człowiek nie jest rozdarty między chęcią podobania się współmałżonkowi a Bogu. Na większą uwagę zasługuje rada udzielona chrześcijańskim niewolnikom (ww. 21-24). Kiedy ich panowie przyjmowali wiarę, nadarzała się okazja do odzyskania wolności. Część panów mogła nadawać wolność niewolnikom, którzy przyjęli Chrystusa. Z tekstu wynika, że niektórzy niewolnicy zaczęli o to zabiegać, w pewnym sensie "dochodzić swych praw". Paweł zachęca ich jednak, aby zaniechali takich działań, więcej - aby nie korzystali nawet z takiej sposobności.
Wyjaśnienie, dlaczego mają tak postępować, odsłania wielkość chrześcijańskiego powołania. Niewolnik i tak jest wolny w Chrystusie, pan i tak jest niewolnikiem Chrystusa. Każdy jeden, pan czy niewolnik, jest wolny tylko dzięki Chrystusowi, każdy też jest sługą Chrystusa. Różnica między panem a niewolnikiem staje się jeszcze mniejsza w świetle ceny, za jaką zostali nabyci jedni i drudzy - to drogocenna krew Chrystusa (w. 23). Krew Chrystusa zapewnia wierzącym tak wysoki status (życie nadprzyrodzone, zasiadanie z Chrystusem po prawicy Boga, pożywanie Ciała i Krwi Pańskiej), że różnica między panem i niewolnikiem staje się nieistotna, niezauważalna. Niewolnik i pan są synami Bożymi - to ich najwyższa godność. Wobec tego faktu nie powinni zabiegać o to, co w porównaniu z tym jest śmiesznie małe. Apostoł poucza niewolników, że udzielonego im nadprzyrodzonego życia nie mogą przysłaniać sprawy przyrodzone. Inaczej dowodzą, że w życiu chrześcijańskim są na etapie niemowląt.
Pouczenie apostoła skierowane do niewolników ilustruje pozycję każdego chrześcijanina. Koryntianie żyli w mieście, które wówczas liczyło od 500 do 600 tys. mieszkańców. Tylko kilka miast w Polsce może pochwalić się taka populacją. Korynt był ponadto stolicą Grecji i rzymskiej prowincji Achai, ważnym węzłem handlowym z dwoma portami, strategicznie usytuowany. Można by porównać starożytny Korynt z Paryżem, Londynem czy Nowym Jorkiem. Miasto przyciągało ludzi swym bogactwem, możliwością wzbogacenia się i licznymi atrakcjami. Świat zewnętrzny nęcił, kusił chrześcijan z Koryntu każdego dnia.
Podczas gdy niewolnicy zabiegali o wolność, wolni o dobra tego świata, Paweł przypomina im, że "czas jest krótki", że "przemija postać tego świata". Pośród codziennych trosk mają mieć wzrok utkwiony w Chrystusie. Codzienność (doczesność) nie tylko nie może przysłonić im najwyższego celu, ale musi być mu całkowicie podporządkowana. Wszystko, co chrześcijanin czyni, ma być czynione w łączności z Chrystusem i ze względu na Niego.
Przy pierwszej lekturze tekst wydaje się zaskakujący. Czy znaczy to, że mamy żyć inaczej, niż żyjemy? Otóż nie! Apostoł nie zachęca do oddalenia współmałżonka, do zaniechania codziennych czynności itd. Zachęta miała uświadomić Koryntianom, i nam dzisiaj, pozycję chrześcijanina w świecie, w jakim żyje i właściwy stosunek do niego. Przyjrzyjmy się temu na podstawie Pawłowego piśmiennictwa.
To intrygujące stwierdzenie Pawła znajduje się w kontekście dyskusji na temat wyższości dziewictwa nad małżeństwem. Partnerzy w związkach małżeńskich starają się sobie przypodobać, zabiegają o względy drugiej strony. W rezultacie sprawy doczesne absorbują w większym stopniu ich uwagę. Ktoś zaś, kto żyje tylko dla Pana, jest wolny od tego; całą uwagę może poświęcić temu, aby podobać się Bogu. Dlatego apostoł stwierdza: "Chciałbym, żebyście byli wolni od utrapień" (7, 32a). Wyższość dziewictwa nad małżeństwem nie oznacza, że jest to droga, którą maja pójść wszyscy, groziłoby to wymarciem Kościoła. Apostoł proponuje inne rozwiązanie: żyć na tym świecie tak, jakby się tu nie żyło. Ci, którzy są żonaci, mają żyć nadal w swych związkach; ci, którzy nabywają, mają dalej kupować; ci, którzy używają w różny sposób tego świata, mają nadal to czynić. Każdy powinien wypełniać swe dotychczasowe zadania tak, jak czynił to wcześniej. Różnica polega na uświadomieniu sobie konieczności innego podejścia do nich.
Inne podejście do codziennych prac, obowiązków, przyjemności itd. uzasadniają dwa stwierdzenia Pawła: "Mówię, bracia, czas jest krótki" (7, 29a) oraz "Przemija bowiem postać tego świata" (w. 31b). Pierwsze wyznanie odnosi się do momentu powtórnego przyjścia Pana na końcu czasów. Mogło ono nastąpić w każdej chwili wówczas, jak może nastąpić w każdym momencie dzisiaj. Czas przyjścia Pana jest nieznany. Niezależnie od tego, kiedy to się dokona, nawet za tysiące lat, jest to bardzo krótki czas względem wieczności. Ponadto nie wiemy, kiedy to nastąpi. Dla tych, których to zastanie, będzie zaskoczeniem. Nie znając zatem chwili, jest prawdą, że "czas jest krótki". Po dwóch tysiącach lat od momentu pisania tych słów możemy stwierdzić, że jest on krótszy dzisiaj niż wówczas!
Jeżeli dwa tysiące lat temu Paweł zachęcał do życia na tej ziemi tak, jakby się tu nie żyło, tym aktualniejsze jest to wezwanie obecnie. Czas do przyjścia Pana jest nie tylko krótki, lecz jeszcze krótszy. Pan jest blisko! Zatem należy bardziej dzisiaj niż wówczas żyć tak, jakbyśmy nie żyli już tutaj. Co jednak znaczy żyć tak, jakbyśmy tu na ziemi nie żyli? Ilustruje to drugie stwierdzenie apostoła: "Przemija bowiem postać tego świata".
Zrozumienie powyższych słów wymaga odniesienia się do koncepcji historii zbawienia w ujęciu Pawła. W codziennym życiu posługujemy się podziałem na teraźniejszość i przyszłość: obecnie żyjemy na ziemi, w przyszłości czeka nas niebo. Między tym, co obecne, a tym, co przyszłe istnieje w naszej świadomości rozdział, czasami nawet przepaść. Czy Bóg pozostawił nas na ziemi, jakby na wygnaniu, i każe czekać na niebo i związane z nim błogosławieństwa? Otóż nie. Teraźniejszość i przyszłość zazębiają się, zachodzą na siebie; inaczej mówiąc, to, co uznajemy za przyszłe życie z Bogiem, realizuje się już tutaj na ziemi. Wystarczy tylko przytoczyć możliwość spożywania Ciała i Krwi Pańskiej. Bóg nie tylko jest w zasięgu naszej ręki, zamieszkuje już w nas. Apostoł może wyznać w Ga 2, 20: "Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego".
Nie jest prawdą czy ścisłym stwierdzeniem, że Chrystus był blisko Pawła, tzn. obok niego, Chrystus już za jego ziemskiego życia był jeszcze bliżej, był w nim. Jeżeli Chrystus przenikał jego ziemskie życie, to podnosił je do godności życia niebieskiego. Przyszłość realizowała się w teraźniejszości. Taki stan rzeczy, tj. uczestniczenie w przyszłych, niebieskich dobrodziejstwach już na ziemi, nie jest wynikiem naszego życia duchowego. Poziom życia wewnętrznego bardziej otwiera nas na tę rzeczywistość, jednak jest ona udziałem wszystkich ludzi - niezależnie od tego, czy sobie to uświadamiają czy nie.
Paweł postrzega życie chrześcijanina jako pewnego rodzaju napięcie między tym, co się już dokonało, a tym, co jeszcze nas czeka. Tym, co się już dokonało - to śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa, dzięki czemu staliśmy się ponownie przyjaciółmi Boga. Bóg nie tylko wymazał nasze winy, przywrócił do poprzedniego stanu, lecz w swej wspaniałomyślności podniósł nasz "status": wcześniej nie byliśmy synami Bożymi, nie mogliśmy zwracać się do Niego "Abba", co należy tłumaczyć Tato, Tatusiu. Nasza pozycja i więź z Bogiem są głębsze teraz niż przed upadkiem pierwszych rodziców.
Tym, co nas czeka w przyszłości - to pełna realizacja tego, co już się zaczęło i co dokonuje się tu na ziemi. Chrześcijanin uczestniczy już obecnie w dobrach przyszłego wieku (Ef 1, 3). Apostoł stwierdzi nawet w Kol 2, 12, że chrześcijanin już powstał z martwych razem z Chrystusem; w Ef 2, 6 wyzna natomiast, że razem z Chrystusem zasiadamy po prawicy Boga. Taka pozycja chrześcijanina i więź z Chrystusem zmuszają do życia innego, niż to jakie prowadzi świat.
Mając w sobie tak wielki zadatek przyszłego życia Paweł zwraca się do Koryntian, aby patrzyli na codzienne życie, obowiązki przez pryzmat niebieskiego powołania. Mogą się żenić i wychodzić za mąż, mogą nabywać i sprzedawać, mogą korzystać z dóbr tego świata, ale czyniąc to wszystko mają mieć wzrok utkwiony w Chrystusie, skierowany ku niebu, jak pisze o tym Kolosanom: "Szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus zasiadając po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze [...] wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu" (Kol 3, 1-3). O sobie z kolei napisze w Flp 3, 13-14: "Bracia, ja nie sądzę o sobie samym, że już to zdobyłem, ale to jedno czynię: zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną, pędzę ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie, do jakiej Bóg wzywa w górę w Chrystusie Jezusie". Nieco dalej wyzna: "Nasza bowiem ojczyzna jest w niebie".
Życie chrześcijanina jest w pewnym sensie rozdarte między tym, co się już narodziło w nim z Boskiego życia a tym, co go czeka w przyszłości. Nikt nie uważa, że w sensie dosłownym zmartwychwstaliśmy z Chrystusem i razem z Nim zasiadamy po prawicy Boga. Pisząc to apostoł pragnął ukazać wielkość Bożego życia, jakie kiełkuje obecnie w nas. Jednocześnie zdawał sobie sprawę z tego, że nie stanowi to pełni tego, co Bóg przygotował. Stwierdzenia o zmartwychwstaniu z Chrystusem i zasiadaniu z Nim po prawicy Boga pokazują dobitnie, że pomimo przebywania na ziemi chrześcijanin należy bardziej do rzeczywistości niebieskiej. Jedną nogą już się tam znajduje. A może jeszcze bardziej?
Boskie życie zapuściło w wierzących tak mocne korzenie, że sam szatan nie jest w stanie odłączyć nas od Chrystusa (por. Rz 8, 37-39) - o ile nie odwrócimy się od Niego sami. W teologii mówi się o Kościele jako mistycznym Ciele Chrystusa. Wierzący jest wręcz zatopiony, zanurzony w Chrystusie. Ciało Chrystusa stanowi pancerz, przez który szatan w żaden sposób nie może się przedostać do wewnątrz. Tylko my sami możemy uczynić wyłom i otworzyć mu możliwość zawładnięcia nami.
Wzniosłość chrześcijańskiego powołania ilustrują rady apostoła skierowane do różnych grup społecznych (por. 1 Kor 7). Paweł przedkłada dziewictwo nad małżeństwo, ponieważ pierwsze daje możliwość bardziej zażyłego życia z Bogiem, zwrócenia całej uwagi ku Niemu. Taki człowiek nie jest rozdarty między chęcią podobania się współmałżonkowi a Bogu. Na większą uwagę zasługuje rada udzielona chrześcijańskim niewolnikom (ww. 21-24). Kiedy ich panowie przyjmowali wiarę, nadarzała się okazja do odzyskania wolności. Część panów mogła nadawać wolność niewolnikom, którzy przyjęli Chrystusa. Z tekstu wynika, że niektórzy niewolnicy zaczęli o to zabiegać, w pewnym sensie "dochodzić swych praw". Paweł zachęca ich jednak, aby zaniechali takich działań, więcej - aby nie korzystali nawet z takiej sposobności.
Wyjaśnienie, dlaczego mają tak postępować, odsłania wielkość chrześcijańskiego powołania. Niewolnik i tak jest wolny w Chrystusie, pan i tak jest niewolnikiem Chrystusa. Każdy jeden, pan czy niewolnik, jest wolny tylko dzięki Chrystusowi, każdy też jest sługą Chrystusa. Różnica między panem a niewolnikiem staje się jeszcze mniejsza w świetle ceny, za jaką zostali nabyci jedni i drudzy - to drogocenna krew Chrystusa (w. 23). Krew Chrystusa zapewnia wierzącym tak wysoki status (życie nadprzyrodzone, zasiadanie z Chrystusem po prawicy Boga, pożywanie Ciała i Krwi Pańskiej), że różnica między panem i niewolnikiem staje się nieistotna, niezauważalna. Niewolnik i pan są synami Bożymi - to ich najwyższa godność. Wobec tego faktu nie powinni zabiegać o to, co w porównaniu z tym jest śmiesznie małe. Apostoł poucza niewolników, że udzielonego im nadprzyrodzonego życia nie mogą przysłaniać sprawy przyrodzone. Inaczej dowodzą, że w życiu chrześcijańskim są na etapie niemowląt.
Pouczenie apostoła skierowane do niewolników ilustruje pozycję każdego chrześcijanina. Koryntianie żyli w mieście, które wówczas liczyło od 500 do 600 tys. mieszkańców. Tylko kilka miast w Polsce może pochwalić się taka populacją. Korynt był ponadto stolicą Grecji i rzymskiej prowincji Achai, ważnym węzłem handlowym z dwoma portami, strategicznie usytuowany. Można by porównać starożytny Korynt z Paryżem, Londynem czy Nowym Jorkiem. Miasto przyciągało ludzi swym bogactwem, możliwością wzbogacenia się i licznymi atrakcjami. Świat zewnętrzny nęcił, kusił chrześcijan z Koryntu każdego dnia.
Podczas gdy niewolnicy zabiegali o wolność, wolni o dobra tego świata, Paweł przypomina im, że "czas jest krótki", że "przemija postać tego świata". Pośród codziennych trosk mają mieć wzrok utkwiony w Chrystusie. Codzienność (doczesność) nie tylko nie może przysłonić im najwyższego celu, ale musi być mu całkowicie podporządkowana. Wszystko, co chrześcijanin czyni, ma być czynione w łączności z Chrystusem i ze względu na Niego.