Odpowiedź :
Kilka miesięcy temu Astra walczyła z Jarotą w finale okręgowym Pucharu Polski. W jego nowej edycji odpadła z rozgrywek już po swoim pierwszym meczu.
Do tej pory IV runda Pucharu Polski na szczeblu okręgu, a pierwsza z udziałem zespołów czwartoligowych, inaugurowała wiosenną rywalizację na piłkarskich boiskach. Tym razem było inaczej. W minioną środę Wydział Gier Kaliskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej uznał, że warunki pogodowe pozwalają na przeprowadzenie jej jeszcze jesienią. Grano więc w niedzielę. W wyniku losowania okazało się, że przeciwnikiem Astry będzie Calisia Kalisz, zespół zajmujący środkowe miejsce w lidze okręgowej. Z racji gry w wyższej klasie byliśmy faworytami. W naszym składzie zabrakło jednak Artura Hyżyka i Tomasza Dudka, którzy nie będą już bronić barw Astry. Nie zagrali także Michał Kosiński, Michał Potarzycki i Wojciech Falentin. Natomiast w zespole gospodarzy wystąpiło kilku doświadczonych piłkarzy, m.in. Jacek Kuświk, Grzegorz Zapała, Arkadiusz Maciejewski, Maciej Zapart, Mariusz Kaczmarek czy Tomasz Kobyłka. Część z nich obecny sezon rozpoczynała w czwartoligowym KKS-ie, a gdy pojawiły się w nim problemy finansowo–organizacyjne, przeszła do Calisi.
Pierwszą groźną sytuację stworzyli w 6 min. krotoszynianie, ale po podaniu Tomasza Szajkowskiego minimalnie niecelnie główkował Adam Zieliński. Tymczasem w 20 min. z rzutu wolnego w samo okienko naszej bramki trafił Arkadiusz Maciejewski. W 33 min. Piotr Półtoraczyk w sytuacji sam na sam nie dał się pokonać Tomaszowi Kobyłce, a 180 sekund później znów wolnego, tym razem z około 25 metrów wykonywał Maciejewski, strzelając mocno niecelnie. W 39 min. bliski odrobienia strat był Łukasz Smyczyński, na 10 metrze nieczysto jednak trafił w piłkę i ta tuż obok słupka wyszła na aut. Pierwsza połowa zakończyła się zmarnowaną dobrą okazją Kobyłki.
Po zmianie stron nasi piłkarze powiększali przewagę, ale brakowało skuteczności w decydujących momentach. W 55 min., po strzale Bartosza Nowaka, wspaniałą interwencją popisał się Jacek Kuświk, wybijając piłkę na róg. Po następnych pięciu minutach tak samo zakończyła się akcja kaliskiego napastnika, Mariusza Kaczmarka. W 67 min. minimalnie niecelnie główkował Zieliński. Po chwili Kuświk złapał piłkę po rzucie wolnym Łukasza Wawrockiego, jak i po strzale Huberta Wronka (78 min.). W 81 min. mieliśmy rzut wolny niemal z linii pola karnego, ale zarówno uderzenie Rafała Szpilewskiego, jak i dobitka Zielińskiego zostały zablokowane. W 84 min. ten drugi pomylił się minimalnie. Po chwili silny strzał po ziemi z około 20 metrów oddał Szpila, ale nie zdołał zaskoczyć Kuświka. W samej końcówce, gdy graliśmy już tylko z dwójką obrońców i mocno się odkryliśmy, dwie dobre sytuacje miał Maciej Zapart. Za pierwszym razem Półtoraczyk obronił jego strzał, ale za drugim był już bezradny i gospodarze wygrali 2:0.
W ten sposób Astra podzieliła los Miłośników Piłki Nożnej, CKS-u Zduny i Sulimirczyka, którzy odpadli w trzech wcześniejszych etapach obecnej edycji pucharowych rozgrywek. Szkoda to tym większa, że poza KKS-em grali wszyscy pozostali czwartoligowcy z naszego okręgu, a spośród nich tylko krotoszynianie przegrali. Na ewentualny kolejny udział Astry w okręgowym finale będziemy musieli poczekać co najmniej półtora roku. Jeszcze raz potwierdziło się, że bardzo potrzebujemy wzmocnień. Czy pozwoli na to sytuacja finansowa Astry?
Witold Blandzi
Do tej pory IV runda Pucharu Polski na szczeblu okręgu, a pierwsza z udziałem zespołów czwartoligowych, inaugurowała wiosenną rywalizację na piłkarskich boiskach. Tym razem było inaczej. W minioną środę Wydział Gier Kaliskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej uznał, że warunki pogodowe pozwalają na przeprowadzenie jej jeszcze jesienią. Grano więc w niedzielę. W wyniku losowania okazało się, że przeciwnikiem Astry będzie Calisia Kalisz, zespół zajmujący środkowe miejsce w lidze okręgowej. Z racji gry w wyższej klasie byliśmy faworytami. W naszym składzie zabrakło jednak Artura Hyżyka i Tomasza Dudka, którzy nie będą już bronić barw Astry. Nie zagrali także Michał Kosiński, Michał Potarzycki i Wojciech Falentin. Natomiast w zespole gospodarzy wystąpiło kilku doświadczonych piłkarzy, m.in. Jacek Kuświk, Grzegorz Zapała, Arkadiusz Maciejewski, Maciej Zapart, Mariusz Kaczmarek czy Tomasz Kobyłka. Część z nich obecny sezon rozpoczynała w czwartoligowym KKS-ie, a gdy pojawiły się w nim problemy finansowo–organizacyjne, przeszła do Calisi.
Pierwszą groźną sytuację stworzyli w 6 min. krotoszynianie, ale po podaniu Tomasza Szajkowskiego minimalnie niecelnie główkował Adam Zieliński. Tymczasem w 20 min. z rzutu wolnego w samo okienko naszej bramki trafił Arkadiusz Maciejewski. W 33 min. Piotr Półtoraczyk w sytuacji sam na sam nie dał się pokonać Tomaszowi Kobyłce, a 180 sekund później znów wolnego, tym razem z około 25 metrów wykonywał Maciejewski, strzelając mocno niecelnie. W 39 min. bliski odrobienia strat był Łukasz Smyczyński, na 10 metrze nieczysto jednak trafił w piłkę i ta tuż obok słupka wyszła na aut. Pierwsza połowa zakończyła się zmarnowaną dobrą okazją Kobyłki.
Po zmianie stron nasi piłkarze powiększali przewagę, ale brakowało skuteczności w decydujących momentach. W 55 min., po strzale Bartosza Nowaka, wspaniałą interwencją popisał się Jacek Kuświk, wybijając piłkę na róg. Po następnych pięciu minutach tak samo zakończyła się akcja kaliskiego napastnika, Mariusza Kaczmarka. W 67 min. minimalnie niecelnie główkował Zieliński. Po chwili Kuświk złapał piłkę po rzucie wolnym Łukasza Wawrockiego, jak i po strzale Huberta Wronka (78 min.). W 81 min. mieliśmy rzut wolny niemal z linii pola karnego, ale zarówno uderzenie Rafała Szpilewskiego, jak i dobitka Zielińskiego zostały zablokowane. W 84 min. ten drugi pomylił się minimalnie. Po chwili silny strzał po ziemi z około 20 metrów oddał Szpila, ale nie zdołał zaskoczyć Kuświka. W samej końcówce, gdy graliśmy już tylko z dwójką obrońców i mocno się odkryliśmy, dwie dobre sytuacje miał Maciej Zapart. Za pierwszym razem Półtoraczyk obronił jego strzał, ale za drugim był już bezradny i gospodarze wygrali 2:0.
W ten sposób Astra podzieliła los Miłośników Piłki Nożnej, CKS-u Zduny i Sulimirczyka, którzy odpadli w trzech wcześniejszych etapach obecnej edycji pucharowych rozgrywek. Szkoda to tym większa, że poza KKS-em grali wszyscy pozostali czwartoligowcy z naszego okręgu, a spośród nich tylko krotoszynianie przegrali. Na ewentualny kolejny udział Astry w okręgowym finale będziemy musieli poczekać co najmniej półtora roku. Jeszcze raz potwierdziło się, że bardzo potrzebujemy wzmocnień. Czy pozwoli na to sytuacja finansowa Astry?
Witold Blandzi