Odpowiedź :
Dzisiejsza noc obudziła we mnie starch o jakim zapomniałam.
Wszystko zaczęło się wieczorem. Poszłam się umyć i ogólnie przygotować do snu. Dzisiejszy dzień był bardzo duszny, upalny.
Zasnęłam, niepamiętam nawet kiedy, lecz długo nie pospałam. Obudziła mnie mama, choć niewiem czy nieuprzedził jej ten głośny, straszliwy grzmot.
Mojego strachu niezapomnie nigdy... Dokładnie pamiętam tą cisze między błyskawicami, które zamiast ustawać, waliły i rosły w siłe. Szalały jak opętane, a strach był tak wielki... Łzy cisnęły się na powieki... Nagle usłyszałam wilkie BUMMM!!! ojejku to chyba u sąsiada walło... A on mieszkał przecież niedaleko, blisko, biliźutko. Podczas tego szaleństwa atmosferowego w głowie roił mi się zamęt. Zaczęłam robić sobie w myślach rachunek sumienia, ale nie mogłam się na nim skupić. Przecież tam za oknem.... no właśnie. Wolałam niewiedzieć i niewidzieć, co się dzieje. Chałas uderzeń mówił sam za siebie.... Modliłam się, bo miałam dosyć. Bałam się, to koniec, że może to być coś w stylu kłopotów...
Babcia wyciągła gromnice, dlatego moja dusza się... uspokoiła. Naprawdę to sprawiło, że byłam spokojniejsz, bezpieczniejsza? Przeciez była to tylko świeca. Waliło. Modliłam się coraz mocniej. Przepraszałam. Po jakiejś godzince się uspokoiło. Odetchłam z ulgą.
Ten strach pamiętam do dzisiaj. Nie chcę jego powrotu, lecz to chyba nie uniknione? Z tego małego horroru wyciągłam wartościowe wnioski i chyba zmieniłam swoje nastawienie do życia. Napewno wiem jedno, nie kończ nigdy rozmowy kłótnią z drugą osobą, bo kto wie co stanie się z Tobą lub z nią za godzinę, chwile lub sekunde....? Zaczęłam sznować każdy dzień, którym mnie Bóg obdarował i dziękuje mu za to, że jest przy mnie i mnie chroni bez wzglęgu na moje wybryki.
Wszystko zaczęło się wieczorem. Poszłam się umyć i ogólnie przygotować do snu. Dzisiejszy dzień był bardzo duszny, upalny.
Zasnęłam, niepamiętam nawet kiedy, lecz długo nie pospałam. Obudziła mnie mama, choć niewiem czy nieuprzedził jej ten głośny, straszliwy grzmot.
Mojego strachu niezapomnie nigdy... Dokładnie pamiętam tą cisze między błyskawicami, które zamiast ustawać, waliły i rosły w siłe. Szalały jak opętane, a strach był tak wielki... Łzy cisnęły się na powieki... Nagle usłyszałam wilkie BUMMM!!! ojejku to chyba u sąsiada walło... A on mieszkał przecież niedaleko, blisko, biliźutko. Podczas tego szaleństwa atmosferowego w głowie roił mi się zamęt. Zaczęłam robić sobie w myślach rachunek sumienia, ale nie mogłam się na nim skupić. Przecież tam za oknem.... no właśnie. Wolałam niewiedzieć i niewidzieć, co się dzieje. Chałas uderzeń mówił sam za siebie.... Modliłam się, bo miałam dosyć. Bałam się, to koniec, że może to być coś w stylu kłopotów...
Babcia wyciągła gromnice, dlatego moja dusza się... uspokoiła. Naprawdę to sprawiło, że byłam spokojniejsz, bezpieczniejsza? Przeciez była to tylko świeca. Waliło. Modliłam się coraz mocniej. Przepraszałam. Po jakiejś godzince się uspokoiło. Odetchłam z ulgą.
Ten strach pamiętam do dzisiaj. Nie chcę jego powrotu, lecz to chyba nie uniknione? Z tego małego horroru wyciągłam wartościowe wnioski i chyba zmieniłam swoje nastawienie do życia. Napewno wiem jedno, nie kończ nigdy rozmowy kłótnią z drugą osobą, bo kto wie co stanie się z Tobą lub z nią za godzinę, chwile lub sekunde....? Zaczęłam sznować każdy dzień, którym mnie Bóg obdarował i dziękuje mu za to, że jest przy mnie i mnie chroni bez wzglęgu na moje wybryki.