Odpowiedź :
Dzień zaczął się zwyczajnie. Nie przypuszczając, iż ktokolwiek będzie pamiętam o moim święcie wstałam, ubrałam się i zeszłam na dół zjeść śniadanie. Rodzice byli w pracy i nie zostawili mi żadnej wiadomości. Nie przejmowałam się tym. Pewnie znowu im wyleciało z głowy- myślałam. Nagle dostałam SMS’a od Alicji. Napisała mi, że z powodu braku prądu w naszej szkole wszystkie lekcje są odwołane. Byłam w siódmym niebie, bo kto lubi chodzić do szkoły? Nie miałam pojęcia, co powinnam zrobić z tak cudownie rozpoczętym dniem. Nie miałam ochoty nigdzie się ruszyć, ponieważ na dworze było bardzo zimno. Nie miałam też jak zaprosić znajomych, gdyż nie znałam ich numerów. Pozostało mi, więc tylko czekanie i oglądanie telewizji. Beznadziejne urodziny- myślałam. Dopiero później dowiedziałam się w jak wielkim jestem błędzie.
Po dwóch godzinach samotnego oczekiwania na kogoś bliskiego zaczęła doskwierać mi nuda. Czas okropnie zaczął się dłużyć. Zasnęłam. Gwałtownie zbudził mnie dzwonek. Wstałam, pobiegłam do drzwi. Zobaczyłam tam nieznaną mi osobę. Pomyślałam, że to nowy listonosz lub znajomy rodziców. Nie otwierając drzwi powiedziałam, że nie ma nikogo starszego w domu i nie mogę go wpuścić. Tajemniczy osobnik nie przejął się tym. Nie wiem, jakim cudem przeszedł przez zamknięte drzwi. Byłam przerażona. Gość uśmiechnął się tajemniczo. Przyjrzałam mu się bardzo dokładnie. Nie był zbyt wysoki. Miał gęste, ciemne, rozczochrane włosy i brązowe oczy, które same się śmiały. Nie przypominał on ani kulturysty, ani sportowca. Ubrany był w długi, czarny płaszcz, na który niedbale była zarzucona niebieska chusta. Na nogach miał stare, zniszczone glany.
W pewnym momencie spytał, czemu jestem taka zdziwiona nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. On nie pytając już więcej o nic chwycił moją rękę i zasłonił mi oczy swoją chustą. Poczułam się bardzo dziwnie. Nie byłam w stanie poruszyć żadną częścią mojego ciała i jednocześnie wydawało mi się, że jestem lekka jak piórko. Po trzech minutach zjawa odsłoniła mi oczy. Znajdowaliśmy się w miejscu, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Gość oznajmił mi, że jest duchem dzieci, które obchodzą dzisiaj urodziny. Powiedział też, że ma na imię Kacper. Spytałam go, gdzie się znajdujemy. On jednak nie chciał ujawnić tej tajemnicy. Zaprowadził mnie na pewne podwórko. Nie było to zbyt atrakcyjne miejsce. Wszędzie walały się śmieci i towarzyszył temu niezbyt miły zapach. Mówiąc wprost była to jedna z najbiedniejszych dzielnic miasta. Małym dzieciom nie przeszkadzało to. Wesoło bawiły się na śmietniku. Używając prostackiego słownictwa wygłupiały się nawzajem. Nagle jedno z dzieci wyszło na środek. „Wiecie, że dzisiaj mam urodziny?!”- krzyknął. Dzieci popatrzyły na niego. „Jak ja miałem urodziny to się nawet nie przyznałem”- oznajmił jeden z kolegów. Dzieci wspólnie przytakiwały chłopcu. I zabawa rozpoczynała się od nowa. Spytałam ducha czy one nie maja nikogo bliskiego. „Niestety, rodzice tych dzieci nie zajmują się nimi wcale. Dla nich ważniejszy jest alkohol”- powiedział Kacper. Zrobiło mi się przykro i zaczęłam współczuć temu chłopcu.
Później zjawa zabrała mnie w zupełnie inne miejsce. Był to domek pewnej biednej rodziny. Mieszkała tam wdowa z piątką dzieci. Przytuliła się do jednego z nich i mocno ucałowała. „Życzę ci wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia i szczęścia z okazji urodzin”- mówiła miłym głosem. Dziecko dziękując uściskało matkę. Gdy oglądałam tą historie uświadomiłam sobie, że prezenty nie są najważniejsze. Zrozumiałam, że liczy się tylko pamięć i dobre słowo.
Duch uśmiechnął się po raz kolejny i złożył mi życzenia. „Mam nadzieję, że była to pożyteczna wyprawa”- oznajmił i zniknął. Obudziłam się w domu. Spojrzałam na zegarek. Za pięć minut mieli wrócić moi rodzice. Ucieszyłam się, że czas zleciał tak szybko. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Podbiegłam i ujrzałam cała rodzinę. Nie zdążyłam wypowiedzieć ani słowa, a oni od razu wręczyli mi wielkiego pluszowego ducha. Spojrzałam na nich podejrzliwie. I spytałam czy zrobili to specjalnie. Oni zdziwili się i nie odpowiedzieli. Przytuliłam ich i podziękowałam za pamięć.
Jestem wdzięczna Kacprowi, gdyż to przez niego przez tą minutę byłam najszczęśliwsza osoba na świecie.
Po dwóch godzinach samotnego oczekiwania na kogoś bliskiego zaczęła doskwierać mi nuda. Czas okropnie zaczął się dłużyć. Zasnęłam. Gwałtownie zbudził mnie dzwonek. Wstałam, pobiegłam do drzwi. Zobaczyłam tam nieznaną mi osobę. Pomyślałam, że to nowy listonosz lub znajomy rodziców. Nie otwierając drzwi powiedziałam, że nie ma nikogo starszego w domu i nie mogę go wpuścić. Tajemniczy osobnik nie przejął się tym. Nie wiem, jakim cudem przeszedł przez zamknięte drzwi. Byłam przerażona. Gość uśmiechnął się tajemniczo. Przyjrzałam mu się bardzo dokładnie. Nie był zbyt wysoki. Miał gęste, ciemne, rozczochrane włosy i brązowe oczy, które same się śmiały. Nie przypominał on ani kulturysty, ani sportowca. Ubrany był w długi, czarny płaszcz, na który niedbale była zarzucona niebieska chusta. Na nogach miał stare, zniszczone glany.
W pewnym momencie spytał, czemu jestem taka zdziwiona nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. On nie pytając już więcej o nic chwycił moją rękę i zasłonił mi oczy swoją chustą. Poczułam się bardzo dziwnie. Nie byłam w stanie poruszyć żadną częścią mojego ciała i jednocześnie wydawało mi się, że jestem lekka jak piórko. Po trzech minutach zjawa odsłoniła mi oczy. Znajdowaliśmy się w miejscu, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Gość oznajmił mi, że jest duchem dzieci, które obchodzą dzisiaj urodziny. Powiedział też, że ma na imię Kacper. Spytałam go, gdzie się znajdujemy. On jednak nie chciał ujawnić tej tajemnicy. Zaprowadził mnie na pewne podwórko. Nie było to zbyt atrakcyjne miejsce. Wszędzie walały się śmieci i towarzyszył temu niezbyt miły zapach. Mówiąc wprost była to jedna z najbiedniejszych dzielnic miasta. Małym dzieciom nie przeszkadzało to. Wesoło bawiły się na śmietniku. Używając prostackiego słownictwa wygłupiały się nawzajem. Nagle jedno z dzieci wyszło na środek. „Wiecie, że dzisiaj mam urodziny?!”- krzyknął. Dzieci popatrzyły na niego. „Jak ja miałem urodziny to się nawet nie przyznałem”- oznajmił jeden z kolegów. Dzieci wspólnie przytakiwały chłopcu. I zabawa rozpoczynała się od nowa. Spytałam ducha czy one nie maja nikogo bliskiego. „Niestety, rodzice tych dzieci nie zajmują się nimi wcale. Dla nich ważniejszy jest alkohol”- powiedział Kacper. Zrobiło mi się przykro i zaczęłam współczuć temu chłopcu.
Później zjawa zabrała mnie w zupełnie inne miejsce. Był to domek pewnej biednej rodziny. Mieszkała tam wdowa z piątką dzieci. Przytuliła się do jednego z nich i mocno ucałowała. „Życzę ci wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia i szczęścia z okazji urodzin”- mówiła miłym głosem. Dziecko dziękując uściskało matkę. Gdy oglądałam tą historie uświadomiłam sobie, że prezenty nie są najważniejsze. Zrozumiałam, że liczy się tylko pamięć i dobre słowo.
Duch uśmiechnął się po raz kolejny i złożył mi życzenia. „Mam nadzieję, że była to pożyteczna wyprawa”- oznajmił i zniknął. Obudziłam się w domu. Spojrzałam na zegarek. Za pięć minut mieli wrócić moi rodzice. Ucieszyłam się, że czas zleciał tak szybko. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Podbiegłam i ujrzałam cała rodzinę. Nie zdążyłam wypowiedzieć ani słowa, a oni od razu wręczyli mi wielkiego pluszowego ducha. Spojrzałam na nich podejrzliwie. I spytałam czy zrobili to specjalnie. Oni zdziwili się i nie odpowiedzieli. Przytuliłam ich i podziękowałam za pamięć.
Jestem wdzięczna Kacprowi, gdyż to przez niego przez tą minutę byłam najszczęśliwsza osoba na świecie.
Pewnego wieczoru mama oznajmiła mi , że na dwa tygodnie pojedziemy na wieś. Mieliśmy tam opuszczony po zmarłej cioci. Mama zaproponowała mi ze przez wakacje sie nim zajmiemy i go odnowimy , oczywiscie sie zgodziłam bo nie miałam tutaj wielu kolezanek. Z niecierpliwoscia czekalam dnia wyjazdu , juz dawno bylam spakowana. Az wkoncu nadszedl ten dzien, sprawdzilam czy wszystko wzielam i pojechalysmy!. W tej malowniczej wiosce bylam przed paroma laty. Gdy wjechałysmy na podworze obrosniete chwastami mama az sie zlapala za glowe .. nie wyobrazala sobie ze tak to moze zle wygladac. Ja oczywiscie odrazu wybieglam z samochodu i pobieglam do domu. Było tam peło pajenczyn i kurzu. Poczułam się troche nie swojo gdyż jak to mówi moja mama jestem pedantka w stosunku do czystosci. Odrazu wzielam szmatke i zaczelam sprzatac a mama poszla zobaczyc czy jest miejsce w garazu zeby schowac samochod. Gdy wycierałam porecz od schodow ,nagle cos walnelo.Na pocz atku pomyslalam ze to mama ale dzwiek do chodzil ze strychu ktory jest na poddaszu. Więc po schodach bez chwili wachania postanowilam sprawdzic kto tam jest. Gdy otworzyłam drzwi od strychu nikogo tam nie bylo pewnie to jakas mysz pomyslalam i zabralam sie dalej do sprzatania. Gdy posprztalam swoj pokoj postanowiłam połozyc sie spac gdyz bylam bardzo zmeczona. Przy świetle lampki czytalam moja ulubiona ksiazke ''Zmierzch'' gdy nagle okno sie otworzyło i zimno powietrze wlecialo do mojego pokoju. Lecz ani troche sie nie wystraszylam, zamknelam okno i poszlam spac. Nastepnego dnia mama pojechala na pobliski targ po zakupy ja sie znia nie zabralam bo postanowilam sprzatac dalej. .....
dokoncz dalej sobie sama.. ja gdymbym pisala dalej.. to zaduzo czasu by mi zajelo;]
dokoncz dalej sobie sama.. ja gdymbym pisala dalej.. to zaduzo czasu by mi zajelo;]