Twardowski był dobry szlachcic, bo po mieczu i kądzieli. Chciał mieć więcej rozumu, niż mają drudzy poczciwi. Ludzie i znaleźć od śmierci lekarstwo, bo nie chciało mu się umrzeć. W starej księdze raz wyczytał, jak diabła. Archaicznej. przywołał można: o północnej, przeto dobie wychodzi z Krakowa, kędy leczyć w całym mieście i przybywszy. Ny przez n. Na Krzemionki, zaczęła biesa głośno przywoływać. Stanął prędko zawezwany; jak w one czasy bywało, zawarli z. Skolen, że: awansowy sobą umowę. Na kolanach zaraz diabeł napisał długi cyrograf, który własną krwią Twardowski, wyciśnięta z. Serdecznego palca, podpisał. Między Wiela warunkami byt ten główny: że dopóty ni do ciała, ni do duszy czart. Nie ma żadnego prawa, dopóki Twardowskiego w Rzymie nie ustąpi. Poliklet. D. K. 450-44 tymska z r. Na mocy tej to umowy diabłu jako swemu studzę rozkazał naprzód, by z całej Polski srebro naniósł w jedno. W.p.ne równanie. Miejsce i piaskiem dobrze przysypać. Wskazać mu Olkusz; posłuszny stułka rozkaz wydany i z tego. 114 6 D.0. Srebra powstała stawna kopalnia srebra w Olkuszu. Wszystko, co jeno zażądał ¿ywnie, mia tną swoim. Colo gicz zawołaniu: jeździ tną malowanym koniu, latał w powietrzu bez skrzy dent, w daleka drogę siad tną kogucie i. Prędzej bieżąc, niż konno; pływać po Wiśle ze swoją kochanką wstecz wody bez wiosła i ¿agli, ogromny kamień. Pod Czerwińskiem sam przyniósł i jednej nocy wykopać pod Knyszynem staw – Czechowizna zwany. Stota miał zawsze, by piasku, bo co chciał, to diabeł znosił. Kiedy długo dokazuje, raz byt zaszedł w bór. Cienisty bez narzędzi czarnoksięskich. zaczął dumać zamyślony; nagle napada go diabeł i zada, aby. Palt: Niezwtocznie udał się do Rzymu. Rozgniewany czarnoksiężnik mocą swojego zaklęcia zmusił biesa do ucieczki. […]. W ostatku, uprzykrzywszy sobie, sty duch czekając dość długo na dusze czarnoksiężnika, przybiera post aé. Ziv dworzana i jak biegłego lekarza zaprasza niby do swojego pana, ¿e potrzebuje pomocy. Twardowski za. Postaniem spieszy do jednej wsi w Sandomierskiem, nie wiedząc, ¿e w niej się gospoda nazywała „Rzymem". Skoro tylko próg przestąpił onej karczmy, mnóstwo kruków osiadło dach cały i wrzaskliwymi głosy. powietrze. Twardowski od razu poznał, co go może tutaj spotkać, więc z kotyski dziecię mate, świeżo dopiero ochrzczone, porwał na ręce i zaczyna piastować, gdy w wiernej postaci wpada diabeł do izby. Chociaż byt pięknie ubrany, miał kapelusz trójgraniasty, frak niemiecki z długa na brzuch kamizelkę, spodnie. Krótkie i obciśle, a trzewiczki ze sprzączkami – wszyscy poznali go od razu, bo wygadały rogi spod kapelusza, pazury z trzewika i harcap z tylu. Już chciał porwać Twardowskiego, gdy spostrzega wielka przeszkodę, bo mate dziecię na reku, do którego. nie miał prawa. Ale bies wnet znalazł sposób, przystąpił do czarownika i rzecze: – Jesteś dobry szlachcic, zatem verbum nobile, Dębe Tessę stabile". Twardowski, widząc, że nie może stamac szlacheckiego stówa, stożył w kołysce dziecię, a wraz ze swym. Towarzyszem wylecieli wprost kominem. Zawrząto radośnie stado kruków. Lecą wyżej, coraz wyżej. Twardowski nie stracił ducha: spojrzy na dot – widzi ziemie i miasto Kraków. Żal mu szczery serce ścisnął: tam. Zostawił wszystko, co kochać w życiu, ozwało się w nim uczucie z lat niewinności i zanucił godzinki. Bowiem w. Młodości swojej, kiedy byt pobo¿ny, uto zyt byt kantyczki na cze sé Marii i Jezusa. To go uratowało od piekielnej mocy, albowiem, gdy skończy tona pieśń, poznać zdziwiony, że już więcej w. Górę nie leci i że zawisł w powietrzu. Oglądnie się koto siebie, już nie widzi towarzysza swej podróży, ktoś tylko. Mocny styszy nad sobą: – Zostaniesz do dnia sądnego zawieszony jak teraz! Dziś, gdy miesiąc zejdzie w pętli, pokazują czarna plamkę, która jest ciałem Twardowskiego zawieszonym. Do dnia sądnego.